Do Matki Bożej na własnych nogach

Jedni są młodzi i mają wakacje, inni
pracują i rezerwują urlop na tych kilka dni. Emeryci, renciści, pracujący,
bezrobotni, studenci, uczniowie... Tych wszystkich ludzi łączy jedno - każdego
roku pielgrzymują na Jasną Górę, by zanieść swoją intencję Matce Bożej.

22 sierpnia pod hasłem "Przypatrzcie
się powołaniu Waszemu" wyruszyła 361. gliwicka, a XV Diecezjalna Piesza
Pielgrzymka na Jasną Górę. 4 dni później wczesnym rankiem ponad 2000
pielgrzymów było u celu.

Każdy może pójść

Nietrudno przekonać się o tym, że na
pielgrzymki chodzą wierni w różnym wieku, z różnych wykształceniem, z różnymi
potrzebami. Wystarczy się rozejrzeć. Każdy jest inny. - Pielgrzymka jest takim
wydarzeniem religijnym, na które chodzą zarówno ci, którzy związani są z
parafią, pomagający, jak i ci, dla których pielgrzymka jest ważnym wydarzeniem
w życiu religijnym, często jednorazowym - mówi ks. Orszulak z parafii Matki
Bożej Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach, który przewodniczył grupie tarnogórskiej
(kolor czarny). Na Jasną Górę wędrował w tym roku już po raz szesnasty.

Różne są także intencje, które
pielgrzymi niosą ze sobą na Jasną Górę. - Idą ludzie, którzy przeżywają ważne
momenty w swoim życiu - ci po maturze, żeby za nią podziękować, ci przed
maturą, by prosić o dobry wynik, idą ci, którzy stają przed wyborem drogi
życiowej, wyborem stanu, ludzie przeżywający trudności, dramaty rodzinne. Oni
tutaj szukają siły. Pielgrzymka jest taką chwilą, w której wierni się modlą,
trudno im często znaleźć inny kontakt z Panem Bogiem - zauważa.

Ks. Orszulakowi wtóruje ks. Marcin
Królik z parafii Świętej Trójcy w Bytomiu (piąty raz na pielgrzymce), który
przewodniczył grupie zielonej. - Tylu, ile jest ludzi, tyle jest powodów, dla
których idzie się na pielgrzymkę. Wczoraj rozmawiałem z pewną mamą, trochę już
bezradną. Szukała różnych sposobów wyleczenia syna narkomana. W tym roku
postanowiła pójść na pielgrzymkę właśnie w intencji nawrócenia syna, o zdrowie
dla niego, o to, by poddał się leczeniu, chciał oczyścić swoje życie.

Odnaleźć Boga

Dla 19 - letniego Mateusza Penkatego, ministranta z parafii św. Anny w
Tarnowskich Górach na tegoroczna pielgrzymka była drugą w jego życiu. - Dla
mnie jest to moment innego spojrzenia na siebie, na swój stosunek do Boga.
Można tutaj poczuć Kościół jako grupę, jako jedność. Buduje to nie tylko
relacje z ludźmi, z którym się pielgrzymuje, ale przede wszystkim relacje z
Bogiem - mówi. Za rok również zamierza pójść.

O tym, że pielgrzymka umacnia wiarę,
przekonany jest ks. Jacek Orszulak. Jest także zebraniem sił przed czekającymi
wyzwaniami. - Dla młodzieży to czas w zasadzie już po wakacjach i dla wielu
jest to naładowanie akumulatorów przed zbliżającym się rokiem szkolnym czy
akademickim, a dla starszych na życie zawodowe - mówi.

Ks. Marcin Królik: - Często spotykam
się z takim określeniem: "Proszę Księdza, jak to jest, że kiedy jestem na
pielgrzymce, to jest mi tak dobrze, jestem tak blisko Pana Boga, serce jest tak
radosne. Chciałbym być każdego dnia takim chrześcijaninem, który daje
świadectwo, który przyznaje się do wiary, do Pana Jezusa, który się tym raduje,
ale w codzienności nie zawsze jest to możliwe" - opowiada. I dodaje: - To
piesze wędrowanie jest przede wszystkim wyciszeniem i rozmodleniem swojego
życia, ale także refleksji, spojrzenia w nowym świetle, w nowej jakości na
swoją i codzienność. Każdego roku zadziwia mnie to, że wielu ludzi
pielgrzymuje, biorąc urlop.

Jolanta Szwajnach z parafii śś.
Piotra i Pawła w Tarnowskich Górach idzie po raz drugi.  - Rok temu szłam w intencji córki,
tegorocznej maturzystki. A teraz idę, by podziękować - córka dostała się na
studia. Gdy rok temu wchodziłam na Jasną Górę, czułam ogromną radość i chciało
mi się płakać. To trzeba po prostu przeżyć - mówi radosnym głosem. 

Nogi jednak bolą

Jolanta Szwajnach w tym roku
pielgrzymuje ze swoją 6 - letnią córką, która ma żelazną kondycję. - Bolą mnie
już trochę nogi (rozmawialiśmy ostatniego, 4-tego dnia), ale wstyd mi się
przyznać przed córką, której nic nie dolega - śmieje się.

- Jak nogi, bolą? - trzeciego dnia
dopytuję biegającego wzdłuż i wszerz grupy ks. Królika. -  Najgorzej będzie wieczorem, kiedy odpocznę.
Teraz, w południe, wszystko jest w porządku - uśmiecha się.

Aleksander Glowania:

 

Zdjęcia z trasy pielgrzymki.

Zdjęcia z przystanku w Koszęcinie.